Lęk przed bliskością

Lęk przed bliskością – jak rozpoznać, zrozumieć i zmienić wzorce unikania

„Więź nie przetrwa bez czasu, który powinien być na nią przeznaczony (…). Poprzez czas, jaki oddajemy na rzecz więzi, przekazujemy sobie ważną wiadomość. Jeden z partnerów, ten, który daje czas mówi: „Jesteś dla mnie ważny/Jesteś dla mnie ważna.” Drugi dostaje wiadomość, że osoba, z którą chce być blisko, pragnie tej wspólnoty czasu. Ceni ją ponad inne smaki życia, albo przynajmniej nie mniej niż inne.”

Bogdan de Barbaro

Wolność wyboru czy ucieczka od bliskości?

Można zadać sobie pytanie, czy koniecznie trzeba żyć w związku, by być szczęśliwym. Na świecie jest przecież tyle fascynujących tematów, miejsc i ludzi, z którymi można dzielić czas, pasje i doświadczenia, nie szukając źródła sensu w małżeństwie czy rodzinie. Zgadzam się z poglądem, że można prowadzić spełnione życie, a nawet cieszyć się jego intensywnymi okresami, nie będąc w relacji romantycznej. W wielu przypadkach samotne życie daje więcej szczęścia niż trwanie w nieszczęśliwych lub toksycznych związkach.

Kluczowa jest jednak wewnętrzna wolność wyboru. Inaczej wygląda sytuacja, gdy ktoś rezygnuje z bliskości, bo tego naprawdę chce, a inaczej gdy ucieka od niej z powodu lęku lub trudnych doświadczeń.

Dwie strony tego samego medalu

Lęk przed związkiem dotyka zarówno osób, które unikają więzi i bardzo przez to cierpią, jak i tych, które nie czują ciężaru psychicznego, natomiast ich partnerzy odczuwają go w ogromnym stopniu. Po drugiej stronie spektrum są osoby o przeciwnym schemacie, czyli takie, które tak bardzo boją się utraty relacji, że trwają w niej nawet wtedy, gdy jest toksyczna.

Zdarza się, że osoby unikające więzi z nieszczęścia czynią cnotę: deklarują, że ich styl życia singla, przeplatany przelotnymi romansami, jest receptą na szczęście. Inni trwają w związkach, nie analizując swoich problemów, jeszcze inni rozmyślają i próbują rozwikłać zagadkę własnych kłopotów.

Jedno jest pewne: lęk przed bliskością nie jest wyłącznie prywatnym problemem. Dotyka także tych, którzy chcieliby z taką osobą być.

Odpowiedzialność po obu stronach

Wiele osób z lękiem przed bliskością przyjmuje wygodny punkt widzenia: „druga osoba może w każdej chwili odejść, to jej wybór”. W efekcie uczestniczą w swoistej maskaradzie lub trzymają się związku rozpaczliwie, ale bez wzięcia odpowiedzialności za własny wkład w relację.

Warto jednak podkreślić, że również partner osoby unikającej więzi powinien zadać sobie pytania o wewnętrzne motywy trwania w takim układzie. Każdy, niezależnie od tego, czy doświadcza lęku przed związkiem, powinien pracować nad uświadomieniem sobie swoich motywacji, przekonań, lęków i pragnień.

Refleksyjność jako punkt wyjścia

Refleksja polega na tym, że nie tylko myślimy o swoich działaniach, ale też dopuszczamy emocje, mamy kontakt z uczuciami i łączymy je z czynami. To wymaga odwagi i gotowości do odkrywania emocji oraz ukrytych przekonań, które często są poza naszą świadomością.

Można to porównać do tafli morza, nad którą widoczny jest czubek góry lodowej – to nasza świadomość. Pod powierzchnią kryje się jednak ogromna podstawa – nieuświadomione schematy, wspomnienia i emocje, które sterują naszym zachowaniem.

Trzy maski lęku przed bliskością

Psycholożka Stefanie Stahl opisuje trzy charakterystyczne typy zachowań u osób unikających więzi: myśliwy, księżniczka i murarz.

Myśliwy – polowanie ważniejsze niż związek

Dla myśliwego najważniejszy jest moment zdobywania, czyli to, co dzieje się przed tym, zanim relacja stanie się stabilna. Pociąga go ekscytacja, niepewność, poczucie wyzwania. W tej fazie potrafi być czarujący, zaangażowany i konsekwentny w działaniach. Jest odporny na odrzucenie, a  niepowodzenie nie zniechęca go, lecz mobilizuje.

Problem pojawia się wtedy, gdy „cel” zostaje osiągnięty. Wraz z poczuciem, że druga osoba jest już „zdobyta”, zainteresowanie myśliwego gwałtownie maleje. Bliskość przestaje być fascynująca, a on zaczyna wypatrywać nowych wyzwań. Ta gra może ciągnąć się latami, zwłaszcza jeśli druga strona również ma skłonność do unikania bliskości, wtedy oboje nieświadomie podtrzymują taniec zbliżeń i oddaleń.

Księżniczka – nikt nie jest wystarczająco dobry

Księżniczka (lub jej męski odpowiednik – książę) potrafi błyskawicznie i intensywnie się zakochać. Na początku relacji partner jest idealizowany, postrzegany niemal jak spełnienie marzeń. W tej fazie księżniczka angażuje się całym sercem i czerpie energię z ekscytacji nowością.

Kiedy jednak codzienność odsłania wady drugiej osoby, czar pryska. Zaczynają się krytyka, porównywanie i emocjonalny dystans. Stagnacja jest dla niej równoznaczna z utratą sensu, ona potrzebuje, by w związku wciąż „coś się działo”. Partner ma pełnić rolę nie tylko towarzysza życia, ale też kogoś, kto stale podnosi jej poczucie wartości. Jeśli tego zabraknie, w oczach księżniczki staje się „nieodpowiedni”. W efekcie może zacząć rozglądać się za kimś, kto ponownie dostarczy intensywnych emocji i poczucia wyjątkowości.

Murarz – ja decyduję o bliskości

Murarz utrzymuje partnera w wyraźnym dystansie, a to, kiedy dopuszcza go bliżej, zależy wyłącznie od jego decyzji. Sam ustala rytm kontaktów i momenty zbliżenia, a kiedy czuje się zagrożony lub przytłoczony, odsuwa się, czasem na długo.

To typ osoby, która chętnie angażuje się w pracę lub hobby, traktując je jako sposób na uniknięcie rozmów o emocjach czy planach na przyszłość. W relacji z murarzem bliskość jest „na jego warunkach”, co powoduje, że druga strona często żyje w poczuciu bezsilności. To on trzyma w rękach symboliczny „pilot” od zaangażowania, decydując, kiedy włączyć tryb czułości, a kiedy całkowicie go wyłączyć.

Wspólny cechy osób unikających bliskości: myśliwy, księżniczka, murarza

Choć myśliwy, księżniczka i murarz różnią się strategią, wszystkich łączy to, że to oni decydują o dynamice relacji. Partner często czuje się bezradny, a bliskość staje się towarem reglamentowanym. Takie osoby nie chcą się zobowiązywać. Najczęściej pozostawiają sobie możliwość wyboru, zwodząc tym swoich partnerów. Fraza: „Jeszcze nie jestem gotowy” łączy w sobie dwa stwierdzenia: „TERAZ jeszcze nie jestem gotowy” i „ALE (możliwe) kiedyś będę”. Adresat tych słów może sam zdecydować, co CHCE wziąć. Może słyszeć: „Nie chcę trwałego związku”, albo „Może jednak coś z tego będzie” i zacznie walczyć. Rozdarte osób z lekiem przed relacją rozgrywa się między pragnieniem bliskości i związku a równoczesnym lękiem przed nim, co ma odzwierciedleniu w ich komunikacji: „chcę i nie chcę”, co doprowadza ich osoby partnerskie do szału.

Nie jestem gotowy…

„JESZCZE NIE JESTEM GOTOWY” to zdanie wypowiadane przez osoby z lękiem przed bliskością w różnych językach i kulturach. Często jest szczere, ale bywa też wymówką przed konfrontacją z własnymi emocjami i potrzebami.

Wskazówki dla osób z lękiem przed bliskością

Pierwszym i najważniejszym krokiem jest samopoznanie. Z jednej strony chodzi o dostrzeżenie, że odczuwa się ogromny lęk przed bliskością i że z tego powodu w różny sposób sabotuje się relacje. Z drugiej – o zrozumienie, iż ten lęk najczęściej ma swoje źródło w dzieciństwie. Uświadomienie sobie tych zależności pozwala stopniowo podchodzić do swojego życia w sposób bardziej świadomy i otwarty na zmiany. Krok po kroku można dojść do głębszego poznania siebie i przekształcenia się z osoby unikającej więzi w kogoś, kto potrafi tworzyć bliskie i bezpieczne relacje.

Lęk przed związkiem i bliskością jest w istocie lękiem przed zależnością.

Wskazówki dla partnerów

Paradoksalnie, to właśnie osoby będące w relacji z kimś unikającym bliskości powinny nauczyć się zachowywać odpowiednią niezależność od partnera. Taki dystans pomaga spojrzeć na sytuację z szerszej perspektywy. Często partnerzy mylą siłę lęku przed stratą z siłą miłości, szczególnie gdy związek jest burzliwy, pełen wzlotów i upadków. W takiej relacji rzadko panuje równowaga. Jedynie osoba, która zrobi krok w tył i skupi się na własnych uczuciach, zamiast na dramatyzmie sytuacji, może zyskać jasność. Dzięki temu staje się zdolna do podejmowania świadomych decyzji i działań, niezależnie od tego, czy związek zostanie kontynuowany, czy zakończony.

Podsumowanie – wolność wyboru bez ucieczki

Lęk przed bliskością często skrywa w sobie głębszy lęk:  przed utratą autonomii, kontrolą ze strony drugiej osoby czy koniecznością odsłonięcia swojego prawdziwego „ja”. Choć bywa on zakorzeniony w dawnych doświadczeniach, nie jest czymś niezmiennym. Praca nad nim to proces, który wymaga uważności, cierpliwości i gotowości do stopniowego testowania nowych sposobów bycia w relacji.

Wyjście z pułapki unikania bliskości zaczyna się od uczciwego spojrzenia w głąb siebie i zrozumienia, jakie przekonania i emocje rządzą naszymi reakcjami. Dopiero wtedy można świadomie decydować, jak chcemy postępować, zamiast podążać za automatycznymi, utrwalonymi schematami.

Doświadczenie prawdziwej wolności w relacji nie polega na braku zobowiązań, ale na tym, że wybieramy bliskość z własnej woli: czyli bez presji, bez poczucia zagrożenia, w poczuciu, że zarówno my, jak i nasz partner mamy prawo do siebie nawzajem i do samych siebie. Taka jakość więzi jest możliwa tylko wtedy, gdy obie strony biorą odpowiedzialność nie tylko za wspólne „my”, ale i za swoje indywidualne „ja”.

Bibliografia:

Stahl, S. (2024). Jak nie bać się bliskości. O budowaniu dobrych więzi. Otwarte, Kraków

Bogdan de Barbaro, Maria de Barbaro, Bliskość. Co i jak robić, co i jak mówić, żeby naprawdę być razem, Wydawnictwo Charaktery (seria „Bliskie Wsparcie”), 2018

Polecane artykuły do przeczytania:

Intymność – czym jest i jak ją budować?